Najnowsze komentarze
Dawid, ja żyję - będzie reaktywacj...
dawid do: dosiego
Po prostu zacznij kurs. Nie myśl o...
morderska do: dosiego
Nie. Poprzysięgłam sobie, że zaczn...
dawid do: dosiego
I brak komentarzy... Ciekawe, czy ...
Mały_Bandzior do: ma prawo bez prawa...
Z tymi uprawnieniami na wszystko w...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

25.10.2009 02:24

miłość i seks.

Powinnam pracować. Tłumaczyć manual o kaskach z angielskiego na polski. Jednak łeb mi zmyka. Ucieka do spraw nieco innych. Niewiele, bo też o motocyklach. Nie jakichśtam. O motocyklach mojego przyjaciela.



Spotkaliśmy się dziś w sprawie szczególnej. Miał pokazać mi swoje zdjęcia. Pokazywał – spotkania, przygody, wyjazdy, imprezy. A przede wszystkim motony które miał.  Odmienne od tego czym jeździ teraz (Fireblade 900RR), a jednak niewiarygodnie piękne.   Każdy na wój sposób.


Myślę o tym jak o nich opowiada.  O tym jak pożerają go w całości myśli o własnych motocyklach (i nie tylko własnych, o motocyklach w ogóle).  Jak je kocha – nadal, pomimo tego, że dawno nie ma ich u siebie.


Przypomina mi to coś pozornie bez związku. Moja babcia uwielbiała czytać gazety.  Czytała codziennie, choć trzeba przyznać sprawiało jej to pewną trudność (to była prosta, choć wyjątkowo pracowita kobieta ze swoistą klasą i godnością)  - czytając zawsze szeptała pod nosem tekst.  Nic jej wtedy nie rozpraszało.  Uwielbiałam wsłuchiwać się w ten szept, oglądać jej twarz i to jak czyta.  Byłam absolutnie zafascynowana tym, w czym uczestniczyłam.  Fakt, miałam wrażenie… nie wiem.. no czułam się nieswojo, jakbym ingerowała w jej bardzo osobisty czas, a jednak absolutnie zaczarowywało mnie to jej zaangażowanie. Koiło,  miałam uczucie rozlewającego się we mnie ciepła.


Słowa mojego przyjaciela nie koją.   Czuję w nich nutę szaleństwa, totalnej pasji i miłości do tego o czym są.  Kompletnego pochłonięcia motocyklami.  Nie koi mnie to, ale tak samo zaczarowuje.  Słucham tych bardzo skomplikowanych opowieści o  kołach zdawczych, przełożeniach czy innych układach i choć niewiele z nich rozumiem (w sumie nie jest istotne czy to z powodu mojej własnej ignorancji czy z powodu szybkości godnej kałasznikowa w wystrzeliwaniu kolejnych słów przez  mojego przyjaciela   )i  jestem zaczarowana.  Czuję jak to uczucie całkowitego oddania otula go, pieści i uszczęśliwia.  Trochę mu tego zazdroszczę. W pozytywnym sensie.


Mam podejrzenie, że nie będzie to moim udziałem.  Że nie pochłoną mnie motocykle, choć z pewnością pokocham mój pojazd (jaki by nie był) i pokocham to uczucie które dopadnie mnie przy jeździe.  Będę upajać się jeżdżeniem.  To będzie prawdopodobnie jak znakomity seks. Wyjątkowo znakomity seks, jeśli tylko uda mi się opanować jazdę do momentu, w którym się zupełnie rozluźnię i poczuję swobodnie (bo ja lubię jeździć, kocham wiatr, kocham prędkość i niezależność).   Seks jednak ma to do siebie, że cieszy kiedy ma nadejść, upaja kiedy trwa i pozwala się sobą rozkoszować krótko po.  Ale to miłość  jest uczuciem, które Cię pochłania.  Pożera całkowicie i uskrzydla.  Siedzi w Tobie ciągle.  Czuję tę miłość zawsze kiedy P. opowiada o motocyklach. Kiedy na nie patrzy.  Kiedy zbliża się do swojej maszyny.  Nie ma nic piękniejszego niż wsłuchiwanie się w słowa wyzute z wszelkich wątpliwości i zbędnej analizy.  Nie ma nic piękniejszego niż na pytanie „czemu?” usłyszeć „bo tak.”  To napiękniejszy bezwarunkowy rodzaj miłości, który wrasta w głęboko w serce i staje się trochę jak religia.  Jak talent rysunkowy – „kiedy poczułeś że chcesz rysować” „od zawsze to wiedziałem” „od kiedy kochasz motocykle?” „od zawsze.”  Nie wiesz, kiedy był początek, czujesz jednak, że nie będzie miało końca.   Zazdroszczę mu tego i po cichu marzę, że może akurat? Cudownie jest być tak zakochanym.  Z taką radosną namiętnością.  


Doświadczanie takiej pasji u kogoś to też wyjątkowe i bardzo inspirujące uczucie.  Nie chodzi o łapanie bakcyla motocyklowego.  Chodzi o pławienie się przez chwilę w tym cieple.   W tej dobrej energii.  I zazdroszczę, że on ma ją CIĄGLE na wyciągnięcie dłoni.

 


Właściwie to nie wiem sama, czemu zamiast pracować tknęło mnie, żeby to napisać.  Pewnie poszukuję inspiracji.

Komentarze : 8
2009-10-26 22:33:40 Beavis

Zwał jak zwał. Nawet jeśli pasja potrafi być inspirująca, to myślę, że do moto jeszcze zmienisz podejście (bo zdaje mi się jakoś, że jeszcze nie śmigasz). Zresztą, nie nabijamy komentów ;). Czekam na kolejny tekst!

2009-10-26 20:22:07 morderska

Stanowczo się nie zgodzę.
Jest wielce inspirujące:) Zresztą, dałam temu wyraz.

2009-10-26 19:59:44 Beavis

Podniecanie się podniecaniem też jest niezdrowe...

2009-10-26 17:16:02 morderska

w gruncie rzeczy nie podniecam się pisząc to motocyklami. podniecam się podniecaniem ;) czyż nie?

2009-10-26 16:57:28 Beavis

Eeeee tam, nie ma się czym podniecać. Mówię o motocyklach, nie o seksie. Jednoślady to tylko trochę żelaza, plastiku i gumy. Nic poza tym. Wydaje mi się, że należy zdać sobie sprawę (trochę bezosobowo, ale mówię do Ciebie autorko!!!), że to czym się pasjonujemy nie ma najmniejszego znaczenia. Motocykle są tylko filtrem. Każdy szuka w nich coś innego i większość odnajduje. Ale nie z tego powodu, że są motocyklami. Równie dobrze mogły to by być latawce, zbieranie motyli czy cokolwiek innego. Na nas padły motocykle, co w większości przypadków wiąże się z ojcem motocyklistą/dziadkiem/chłopakiem/mężem/żoną (niepotrzebne skreślić). To raczej dzieło przypadku. A to, co motocykle potrafią dać - ten kawałek żelaza, plastiku i gumy - to już całkiem inna bajka ;).

2009-10-25 16:55:45 morderska

alonzo, ja broń Boże nie mówię o jeździe w ogóle. bardziej chyba o stanie serca w stosunku do motocykli. :) nie jestem zwolenniczką jazdy bez choćby najmniejszego poczucia odpowiedzialności.

2009-10-25 13:03:30 alonzo

Piszesz o jeździe na motocyklach i seksie. Hmmm ... Piszesz bardzo dobrze. Masz talent. Ale jazda na motocyklach chyba różni się od seksu i miłości. Jazda na motocyklach to przede wszystkim odpowiedzialność. Wsiadając na motocykl zabierasz ze sobą masę problemów i emocji innych ludzi. Mi najbardziej pasuje określe nie "motocykle to nie zabawa już". Ale to tylko kwestia spojrzenia i wartości, które wyznaje się w życiu. A nie sensie życia tu piszemy, więc szanuję Twoje zdanie i cieszę się, że patrzysz na motocykle trochę inaczej niż ja.

2009-10-25 10:42:33 Toksyczny

Złapałaś bakcyla chociaż sama jeszcze o tym nie wiesz. Skąd taki wniosek? Czytam co piszesz, dużo myślisz na temat przyszłej rzeczy. Miłość platoniczna do czegoś czego nie ma a ma być. Miłość do samej myśli i wyobrażania "jak to będzie". :)

Powodzenia - na swój sposób już wsiąkłaś ;)

  • Dodaj komentarz