04.10.2009 22:04
baw mnie...
może zacznę od początku. już pisałam, że
zaczynam nową pracę. właściwie to zaczęłam. z punktu
widzenia praktycznego od poniedziałku minionego tygodnia pracuję
jak mróweczka nad nowymi rzeczami i sprawia mi to dużo
przyjemności. piszę artykuły o czymś, co jest dla
mnie nowe - ale oczywiście do nauczenia. dlatego pisząc ze
wsparciem w postaci specyfikacji technicznych i fachowej
literatury uczę się bardzo mocno. oprócz
pisania od środy intensywnie myślę. intensywnie bo zadanie jest
niezwykłe: zadbać o rozrywkę podczas wyjazdu
szkoleniowo-integracyjnego dużej grupy osób.
jak myśli się o wyjazdach integracyjnych i rozrywkach na
takowych, film włącza się tylko jeden. no i tu jest pies
pogrzebany - ekstremalne doznania sportowe, tzw "męskie
zabawy" nie są w ogóle atrakcyjne dla tej
grupy. ot codzienność. czyli mogę wymyśleć co tylko chcę,
oprócz paitballa, quadów, jazd terenówkami,
miniszkołą przetrwania itp itd itp...
przyznam, że
to kwestię zdecydowania utrudnia. pokazuje jak banalne są
wszechobecne "integracyjki" produkowane przez agencje
PR - bez polotu, pomysłu czy choćby odrobiny oryginalności.
siadam przed monitorem, otwieram przeglądarkę, piszę
"imprezy integracyjne"- wyskakuje wspomniany już
paintball, skoki na bungee czy wycieczki quadami po bagnach. nuda
panie. oj nuda nuda. ;)
oczywiście nie dla przeciętnego
krawaciarza. ten podjara się przez dwa dni, postrzela, posiusia
się w kalesony przy skakaniu czy przeżyje dreszcz emocji nie
mogąc wytrzeć buzi z błota, którym jest hojnie częstowany
podczas zabaw terenowych (wiem, nieładnie być tak
protekcjonalną).
schody zaczynają się wtedy, kiedy
trzeba zorganizować coś dla chłopaków i dziewczyn bardzo
mocno związanych z motocyklami, dla których rozrywki tego
typu to
niejako chleb powszedni. dla tych,
którzy z aktywności ekstremalnej zrobili swój styl
życia.
co teraz? opera, kurs tańca czy może
występ kabaretu? moje sarkastyczne poczucie humoru
odpowiada mnie samej: "kurs garncarstwa, szydełkowanie
i głaskanie kocich brzuchów." tak tak, sama nie
wiem czy to objaw lekkiej paniki czy faktycznie tak jakoś luźno
do tego podchodzę. wachlarz jest szeroki (oczywiście nic z
propozycji "sarkastycznej") - wystarczy zebrać i
wdrożyć. mam jednak wiele wątliwości. taki wyjazd
oprócz tego, ze powinien gwarantować rozrywkę,
powinien być dla ludzi przyjemny, relaksujący. czy jeśli
zaproponuję coś zupełnie z innej bajki, nie trafię jak kulą w
płot?
oryginalność jest w cenie. tylko
jak zrobić, zeby rozrywka była naprawdę ekscytująca, ucząca (w
sensie nowych doznań), jednocześnie nie krępowała ludzi i dawała
im pole do swobodnego samopoczucia i bycia sobą? na tym
zależy mi najbardziej. więc mam o czym
myśleć.
ale ale
to mi przypomina pewną anegdotkę jakiej udziałem byłam. impreza integracyjna dla środowiska specyficznego - przetwórców mięsnych. impreza z nagrodami za wyroby, konkursami, tańcami, piciem do upadłego (to bardzo wytrwały i tradycyjny sektor jeśli chodzi o tę ścieżkę "rozrywki"). nie obrażając przetwórców mięsnych - bo to w zasadzie poważny biznes, faktycznie jakoś tak jest, ze jak ktoś im organizuje rozrywkę to z reguły coś w stylu kobiety wino i śpiew. zapominając ze i w tym przemyśle mamy panie prezes, właścicielki firm i zakładów itd. wracając do wspomnianej imprezy. zorganizowana w rawiczu z okazji jakichś dni zakładów mięsnych czy coś... w bardzo eleganckim pałacyku, bankiet, do tego tańce. wszystko cacy. a wcześniej gala - z rozdaniem nagród. po gali jako atrakcję wieczoru obiecano wyjątkowy pokaz odzieży roboczej. ja, reprezentując organizację zrzeszającą przemysł, ponieważ akurat był to okres letni, a rawicz jest blisko mojego rodzinnego domu, na imprezę zabrałam własną siostrę, ot żeby sobie ze mną miło spędziła czas na próbowaniu pysznych bardzo luksusowych wędlin, miłym pitu pitu "z branżą". galę się wymęczyłyśmy, nagradzanie trwało bardzo bardzo długo. po czym rozpoczął się pokaz mody. ogłoszono "zapraszamy na pokaz odzieży roboczej. w pokazie udział biorą modelki z agencji pani jolanty iksigrek (pani jolanta wyszła w tym momencie na scenę, mizdrząco się uśmiechając skłoniła się całemu gronu i zeszła za kulisy). pokaz się rozpoczął. na scenę zaczęły wychodzic kolejno dziewczyny, w fartuchach roboczych rozmaitego autoramentu. podchodzą do końca wybiegu..... i zaczynają się rozbierać prezentując pod spodem wysoce nietatkowną bieliznę rodem z agencji (innego typu niż agencja modelek). zaczynają wręcz hurtem zrzucać te roboczą odzież - cżłowiek patrzy i nie wierzy - nagle okazuje się ze robocza odzież to była jakaś totalna ściema, a atrakcja polegała na pokazaniu roznegliżowanych panienek. to nie koniec pokazu. czy tam ciągów dalszych. okazało się, że na bankiecie, po pokazie panienki pozostające w bieliźnie (lub poubierane we wdzianka a la jola rutowicz) rozlazły się po całej sali "zabawiając" własnym towarzystwem i klejąc się do co bardziej uposażonych panów prezesów i dyrektorów. pani jolanta (ta ze sceny, "właścicielka agencji") krążyła podobnież od prezesa do prezesa... nawet nie chcę wiedzieć w jakim celu.
jak wyglądał ciąg dalszy - te tańce i te inne, nie wiem. już musiałam jechać. smaczku całości dodawał fakt, ze impreza odbywała się pod patronatem burmistrza czy tam innych władz miasta i gminy, miała bardzo oficjalną i napuszoną oprawę.
no i teraz proszę mi powiedzieć. jak tu wymyśleć coś normalnego? :)
a może wy mi coś podpowiecie? co by
wam sprawiło przyjemność na takiej imprezie? oprócz
tego ze oczywiście zarcie i ogólna wspolna imprezka
oczywiście jest już uwzględniona.
Komentarze : 8
podoba mi się :) kto wie, może powinni sobie przypomnieć to i owo. :))))
:) Ja urządziłbym egzamin z manewrów na placu - oczywiście do wykonywaia ósemek najlepiej wybrać jakiegoś chopperka :), a później teścik i jazda traktorem - bez przyczepy wystarczy kat. "B"
:) Ja urządziłbym egzamin z manewrów na placu - oczywiście do wykonywaia ósemek najlepiej wybrać jakiegoś chopperka :), a później teścik i jazda traktorem - bez przyczepy wystarczy kat. "B"
mroowkojad, powiem ci ze super ten pomysl z tym teatrem.
i faktycznie - 100 osób to za dużo:) a szkoda.
No jak 100 osób to bardzo dużo. Ja brałem raz w takiej trzydniowej integracji, podczas której cały nasz zespół (ok. 20 osób) przygotował w niecałe dwa dni przedstawienie dla dzieci. Zrobiliśmy scenografię, kostiumy, nauczyliśmy się ról.... A potem przyjechały PRAWDZIWE dzieci, a my wystawiliśmy prawdziwe przedstawienie. Adrenalina lepsza niż przy paintballu. Zaznaczam, że nasze zbiorowe doświadczenie teatralne było znikome. Całość: materiały, reżysera, osprzęt sceniczny i dzieci zorganizowała dla nas firma, profesjonalnie zajmująca się coachingiem. Osobiście polecam tego typu rozrywki ekstremalne. Tylko że nie dla 100 osób.
100 osób. późna paskudna zimna jesień.
100 osób:) późna paskudna zimna jesień...
Nie wiem jak liczna jest grupa, jaki masz budget na atrakcje, w jakim to będzie miejscu i kiedy ale może skoro znane im są ekstremalne przyjemności związane z ziemią to może coś z powietrzem? Np. przewózka paralotnią w tandemie (skoki na spadochronach w tandemie też mogły by być) albo np. przelot helikopterem albo balonem czy coś w ten deseń. Może być też coś z wodą, jakiś spływ rwącą rzeką czy przewózka szybką motorówką albo skutery wodne choć na wodę może być już trochę zimno. Jak by to było w zimie i byłby śnieg to może skutery śnieżne albo jazda takimi fajnymi zjeżdzałkami zwanymi skibob :-) No nie wiem... tak mi przyszlo na szybko do głowy. Myślę, że dla takich ludzi jak opisujesz fajną zabawą będzie coś równie ekstremalnego jak codzienna jazda ale z zupełnie innej bajki :-) Stąd powyższe propozycje.
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (9)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)